sobota, 15 lutego 2014

Przewrotna moda


Przewrotna moda – czyli najnowsze trendy w stylizacjach subiektywnym okiem
[Autor: Iwona Duda, artykuł napisany 15.10.2013 r.]


„Nic od kobiety człowiek nie wymaga – może być naga” – ale czy na pewno? Od podanego na jedwabnej kołderce dania głównego składającego się z aksamitnego, kobiecego ciała wynurzonego z eterycznej kąpieli i skropionego perfumami, atrakcyjniejsza bywa niekiedy przystawka składająca się z ubrania, które „pożera się wzrokiem” – zwłaszcza, że trendy na jesień i zimę są wyjątkowo apetyczne.
Kratka – ulubienica stonowanych panien z dobrych domów, prowokacyjnych lolitek i fetyszystów lubujących się w zdobyczach przywołujących na myśl kindersztubę i nienaganne maniery. W zestawieniu zjednolitymi elementami garderoby i stonowanymi dodatkami jest wariantem klasycznie eleganckim, bezpiecznym, grzecznym i „akuratnym” (czasem niestety „nudnym”). „Kraciasty koktajl”, czyli mieszanka różnych krat i krateczek w jednoczesnym wydaniu, choć wydaje się opcją tylko dla zawodowców zaprawionych w trendsetterskim boju, jest propozycją także dla początkujących adeptek sztuki łączenia wzorów i deseni. A ponieważ nie jest to soft drink, w degustacji wskazany jest umiar i wyczucie, tak by zubrania nie zrobić przebrania, a przemyślany wszak zestaw nie wyglądał na przypadkowy set, który wypadł z maszyny losującej.
Pióra, frędzle, „kłaczki” – o ile występują detalicznie, w charakterze wisienki na stylizacyjnym torcie, są zreguły intrygującą „oczołapką”, mogącą wywołać cmoknięcie uznania dla dobrego smaku. Zanim jednak odważnie decydujemy się np. na żakiet obszyty piórami bądź sweter pokryty frędzlami, krytycznie przyjrzyjmy się naszej figurze i osobowości. Płochliwa i nieśmiała, nawet jeśli zwiewna, w piórach może nie przypominać koliberka, acz zwalistą kwoczko-papużkę. Z kolei dodające objętości frędzle, zproporcjonalnej sylwetki mogą zrobić korpus a’la struś. Czasem mniej znaczy więcej. Zaś przesadne „więcej” grozi niestrawnością i zgagą. A chyba nie chcemy, by ubiór odbił się nam czkawką.
Wełniany sweter - już nie kojarzy się z humanistką, studentką filologii w okularach, spędzającą popołudnia wczytelni. Dziergane (najlepiej samodzielnie) swetry wracają do łask, a fakt, że wpisują się w stylistykę oversize, nie świadczy o niedbalstwie właścicielki, ale o jej wysmakowaniu, intuicji i doskonałej orientacji wtrendach. Feeria kolorów i bogactwo typów włóczek może skutecznie zachęcić do zgłębienia tajników sztuki robienia na drutach, która notabene jest kreatywną alternatywą dla choćby bezproduktywnego pochłaniania seriali. Po kilkunastu wieczornych sesjach z drutami może powstać oryginalny, unikatowy sweter (a może i seksowna sukienka). Z czasem osiągniesz taką wprawę, że Twój wzrok będzie mógł absorbować się innymi atrakcjami (np. wspomnianym serialem), bo drutami będziesz już manipulować mechanicznie. Spróbujesz?
Ręka do góry, kto potrafi tak połączyć kratę, pióra i wełnę, by wyglądać… do schrupania?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz