Przewrotna moda – czyli najnowsze trendy w stylizacjach subiektywnym
okiem
[Autor: Iwona Duda, artykuł napisany 15.10.2013 r.]
„Nic od kobiety człowiek nie wymaga – może być
naga” – ale czy na pewno? Od podanego na jedwabnej kołderce dania głównego
składającego się z aksamitnego, kobiecego ciała wynurzonego z eterycznej kąpieli
i skropionego perfumami, atrakcyjniejsza bywa niekiedy przystawka składająca
się z ubrania, które „pożera się wzrokiem” – zwłaszcza, że trendy na jesień
i zimę są wyjątkowo apetyczne.
Kratka – ulubienica stonowanych panien z dobrych domów,
prowokacyjnych lolitek i fetyszystów lubujących się w zdobyczach przywołujących
na myśl kindersztubę i nienaganne maniery. W zestawieniu zjednolitymi
elementami garderoby i stonowanymi dodatkami jest wariantem klasycznie
eleganckim, bezpiecznym, grzecznym i „akuratnym” (czasem niestety „nudnym”).
„Kraciasty koktajl”, czyli mieszanka różnych krat i krateczek w jednoczesnym
wydaniu, choć wydaje się opcją tylko dla zawodowców zaprawionych w
trendsetterskim boju, jest propozycją także dla początkujących adeptek sztuki
łączenia wzorów i deseni. A ponieważ nie jest to soft drink, w degustacji
wskazany jest umiar i wyczucie, tak by zubrania nie zrobić przebrania, a
przemyślany wszak zestaw nie wyglądał na przypadkowy set, który wypadł z
maszyny losującej.
Pióra, frędzle, „kłaczki” – o ile występują detalicznie, w
charakterze wisienki na stylizacyjnym torcie, są zreguły intrygującą „oczołapką”,
mogącą wywołać cmoknięcie uznania dla dobrego smaku. Zanim jednak odważnie
decydujemy się np. na żakiet obszyty piórami bądź sweter pokryty frędzlami,
krytycznie przyjrzyjmy się naszej figurze i osobowości. Płochliwa i nieśmiała,
nawet jeśli zwiewna, w piórach może nie przypominać koliberka, acz
zwalistą kwoczko-papużkę. Z kolei dodające objętości frędzle, zproporcjonalnej
sylwetki mogą zrobić korpus a’la struś. Czasem mniej znaczy więcej. Zaś przesadne
„więcej” grozi niestrawnością i zgagą. A chyba nie chcemy, by ubiór odbił się
nam czkawką.
Wełniany sweter - już nie kojarzy się z humanistką,
studentką filologii w okularach, spędzającą popołudnia wczytelni. Dziergane (najlepiej
samodzielnie) swetry wracają do łask, a fakt, że wpisują się w stylistykę oversize,
nie świadczy o niedbalstwie właścicielki, ale o jej wysmakowaniu, intuicji
i doskonałej orientacji wtrendach. Feeria kolorów i bogactwo typów
włóczek może skutecznie zachęcić do zgłębienia tajników sztuki robienia na
drutach, która notabene jest kreatywną alternatywą dla choćby bezproduktywnego
pochłaniania seriali. Po kilkunastu wieczornych sesjach z drutami może
powstać oryginalny, unikatowy sweter (a może i seksowna sukienka). Z czasem
osiągniesz taką wprawę, że Twój wzrok będzie mógł absorbować się innymi
atrakcjami (np. wspomnianym serialem), bo drutami będziesz już manipulować
mechanicznie. Spróbujesz?
Ręka do góry, kto potrafi tak połączyć kratę, pióra i wełnę,
by wyglądać… do schrupania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz